Przyjaciel Frank Brady, czyli END GAME.
Poznałem Go jak był dzieckiem, byłem na pierwszym jego turnieju, Obserwowałem aż po grób na Islandii. Na przestrzeni lat zagraliśmy mnóstwo partii ze sobą. JESTEM więc UPRZYWILEJOWANYM I OFICJALNYM ŚWIADKIEM JEGO WSPANIAŁEJ WIELKOŚCI. Do przyszłych czytelników, jest to książka o NIM, nie o mnie.
- Wewnętrznie torturowany wojownik.
- Bobby był skryty, ale szczery, hojny, ale oszczędny, naiwny, ale dobrze poinformowany, okrutny, ale łagodny, religijny, ale hetertyk.
- Już jako dyrektor szkoły zauważyłem jego niezłomność.
- Byłem sędzią szachowym, gdy na mistrzostwach 1963/4 rozgromił wszystkich amerykanów 11-0, i widziałem jego dumę z osiągnięcia idealnego 100% wyniku.
- W alchemiczny wręcz sposób włożył inne myślenie o szachach w głowy milionów osób.
- Tylko pełna informacja o nim koryguje istniejące nieporozumienia.
- Prosta zankomitość na szachownicy.
- Człowiek bez kraju.
- Do jego aresztowania, pobicia, skatowania pałami policyjnymi w Tokio, potrzeba było 15 policjantów. Jednego nawet pogryzł, zanim wybili mu parę zębów.
- Substytutem dobrego rodzica został trener Collins.
- Jadał w chińskiej restauracji SREBRNY KSIĘŻYC, ulubione danie: zupa z jajkiem, makaron z pałeczkami, lody pistacjowe i szklanka mleka.
- Dla wielu ludzi granie w szachy bez szachownicy jest kosmiczną astronomią, Bobby robił to od 12 roku życia.
- Jak mawaili jego trenerzy, był zawsze gotowy do kolejnej rywalizacji.
- Jakie nosił ubranie, oszczędne: polowa bluzka, brązowe-sztruksowe spodnie, czarno białe trampki za 5 dolców.
- Remis jest równoznaczny z porażką!
- Już jako dziecko zaczął szukać prawdziwych rywali.
- Zawsze szukał sztuczek, pułapek, aby bezkompromisowo pokonać przeciwnika.
- Granie ze sobą było najmilsze memu sercu, przecież zawsze pokonałem gościa!
- Od najmłodszych lat zawsze podążał swoim rytmem.
- Jego matczyny dom sprzyjał rozwojowi intelektualnemu, chociaż Robert nie koniecznie to lubił.
- Swój pierwszy mecz szachowy w profesjonalnym klubie rozegrał w symultanie, z mistrzem Maxem Paveiem, obok na siedzeniu siedział wśród 8 kumpli JOHN MAQENROE, później jeden z najlepszych tenisistów świata.
- W szkole siedział w ławce z BARBRĄ STREISAND, dzieciaki na szkolnych korzytarzach wyśmiewali ich za charakterystyczne nosy.
- Mimo porażek powracał!
- Gdy przyszedł po raz pierwszy do Nowojorskiego klubu, wystąpiły natychmiast dwie anomalie [spostrzeżenie dziennikarzy], siedmiolatek, wśród dorosłych mistrzów, i kobieta – jego mama, była pierwszą pośród mężczyzn.
- Paradoks, w tym słynnym szachowym klubie na Manhattanie, był nazywany: „Ryba” – słaby gracz, skrót nazwiska „Fisch”, nie lubił tego, wolał być nazywany królikiem.
- Carmine Nigro, prezes klubu, jako pierwszy dostrzegł jego potencjał i bezinteresownie zaczął go uczyć profesji szachisty. Nauczył go także, gry na akordeonie. [Ile ludzi w Polsce o tym wie?]
- Bobby jako jedyny człowiek na ziemii chciał „zrozumieć szachy”.
- Czytaj wszystkie książki szachowe, ale używaj najlepszych!
- Wszyscy jego trenerzy mawiali: gdyby poświęcił się pływaniu, także byłby mistrzem świata!
Kochani zawodnicy, przedstawiłem przez dwa tygodnie kilkanaście pozycji książkowych o naszym Patronie. Dziś to był mój profesorski „ostatni taniec”. Następne piętanście zachowam na kolejną epidemię.